Raport „Łańcuch wartości w energetyce jądrowej w Polsce”

Konferencja rozpoczęła się prezentacją raportu „Łańcuch wartości w energetyce jądrowej w Polsce”, której dokonał dr hab. Grzegorz Tchorek, prof. Instytutu Energetyki a także pracownik Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.

– Mówimy o inwestycji wielopokoleniowej, a uwzględniając czas składowania odpadów, to nawet 200- letniej – mówił profesor. – Ciągle jesteśmy na etapie projektowania. Raczej mówimy o łańcuchu dostawców a nie wartości. Budowa elektrowni  trwa średnio od 7-9 lat, potem jeszcze trzeba uwzględnić od 60 do 100 lat eksploatacji i następne kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt na proces wygaszania – dodał.

Zdaniem doktora Tchorka obecny kryzys energetyczny i wojna w Ukrainie zmieniła optykę w zakresie paliw kopalnych w Europie. I choć nastąpił krótkotrwały wzrost zużycia węgla, to raczej czas udziału gazu w energetyce zostanie skrócony. Polityka klimatyczna i przyśpieszenie planu rezygnacji z surowców wysokoemisyjnych to  szansa „nowego spojrzenia na energetykę jądrową” w unii i na świecie. –  Oprócz słabości jaką w tego typu inwestycjach są cena i koszty oraz czas realizacji, to najniższy poziom emisji CO2 jest kluczową zaletą – dodał profesor Tchorek.

Ekspert  przypomniał, że choć Polska nie korzysta z energetyki jądrowej, to w Unii Europejskiej odgrywa ważną rolę i co czwarta megawatogodzina wytwarzana jest właśnie w takich elektrowniach. A w ostatnich trzech dekadach – 1990-2020 – nastąpił 40-proc. przyrost w globalnej energetyce jądrowej. Natomiast wewnątrz Wspólnoty są podziały co do inwestycji  w atom i jego przyszłości w elektroenergetyce w kontekście polityki klimatycznej. Oprócz „zagorzałych przeciwników” jak  Austria,  Luksemburg, Niemcy są kraje, w których  energia jądrowa ma duże znaczenie. Największy udział ma we Francja. Grzegorz Tchorek wskazał także na Słowację, gdzie 52 proc. udziału w miksie stanowi energetyka atomowa oraz Czechy (37 proc.).

– Nasi sąsiedzi już mają dostęp do tej stabilnej energii, a w Polsce może mieć nawet 38 proc. udziału w miksie energetycznym kraju, zakładając że powstaną i duże elektrownie i SMR-y – dodał. Jego zdaniem, ze względu na najwyższy (97 proc.) w porównaniu z innymi technologiami – na przykład gazową czy węglową – stopień dyspozycyjności elektrowni jądrowych to właśnie one będą w Polsce mogły w przyszłości odgrywać rolę stabilizującą źródła odnawialne.

Jeśli chodzi o projekt pierwszych elektrowni w Polsce i powodzenie całego programu jądrowego, to do głównych wyzwań, jakie wskazano w raporcie, zalicza się odpowiednie przygotowanie, czas budowy zgodny z harmonogramem oraz wypracowanie i zastosowanie odpowiedniego, optymalnego modelu finansowania. W opinii doktora Tchorka „jednostkowo kwota do zaalokowania jest duża”, ale można ją tak wydać, by przyniosła największe efekty dla gospodarki.

– Czas budowy to jeden z głównych problemów, z reguły założenia są ambitne, a często potem ulega podwojeniu – mówił profesor Instytutu Energetyki. – To zależy od odpowiedniego przygotowania, ale także od tego jak sprawnie zbudujemy łańcuch certyfikowania przedsiębiorstw, dostosowywania ich do oczekiwań, by gwarantować stabilność i jakość komponentów przez wiele lat – dodał.

W raporcie wiele miejsca poświęcono również kwestii zaopatrzenia w paliwo jądrowe dla elektrowni. – Często mówi się, że paliwem nie należy się martwić, bo to sprawa dostawcy technologii, ale biorąc pod uwagę znaczenie strategiczne tego czynnika, to powinniśmy dążyć do kontrolowania cyklu dostawy paliwa jądrowego – mówił Grzegorz Tchorek. – Jeśli odwracamy się od dostawcy rosyjskiego, a na świecie rośnie zapotrzebowane, będzie to surowiec, o który trzeba zabiegać.

Największymi producentami uranu są Kazachstan, Kanada i Australia. Natomiast największe złoża kontrolowane są przez Australię – to 28 proc. światowych zasobów.

Zdaniem eksperta, gdyby polskie firmy zyskały możliwość posiadania udziałów w złożach, „byłby to element przewagi w procesie inwestycyjnym”.

Omawiając przedstawione w raporcie modele finansowania profesor Tchorek zwrócił uwagę na to, jak bardzo ważne jest „trzymanie się harmonogramu”, bo każde opóźnienie będzie bardzo kosztowne. W raporcie przedstawiono również możliwości i skalę rozwoju energetyki jądrowej w Polsce w oparciu o kilka scenariuszy. A ten podstawowy dla Polski wynika z dokumentów rządowych czyli Polityki Energetycznej Polski, która ma być wkrótce zaktualizowana, oraz z Programu Polskiej Energetyki Jądrowej.

– Zakładamy, że będzie funkcjonował równolegle tzw. duży i mały atom czyli projekt rządowy oraz realizowany przez inwestora prywatnego czyli  ZE PAK we współpracy z Polską Grupą Energetyczną i koreańskim KHNP oraz że nastąpi stopniowa komercjalizacja technologii SMR – mówił Grzegorz Tchorek.

Według raportu pierwsze trzy duże reaktory w Polsce mogą zostać uruchomione już za 12 lat, w tym dwa w ramach projektu rządowego w oparciu o amerykańską technologię oraz jeden – planowany przez ZE PAK i PGE z udziałem partnera koreańskiego. W sumie więc działające w 2035 roku w kraju elektrownie jądrowe będą miały 3,6 GW mocy.

W 5 lat później moce wzrosną do 7,1-7,65 GW dzięki kolejnym trzem nowym reaktorom, zaś w 2045 roku istnieć w naszym kraju może już 9 dużych reaktorów (łącznie od 10,65 do 12,3 GW) – czytamy w raporcie.

W przypadku elektrowni małoskalowych (SMR), uruchomienie pierwszych dwóch projektów również jest możliwe – według raportu – w 2035 r., o łącznej mocy 765 MW. W 2040 roku moce SMR-ów podwoją się, a w 2045 roku osiągną 2.124 MW i uda się zrealizować sześć tego typu projektów. Przyjęto założenie, ze powstaną reaktory planowane przez PKN Orlen we współpracy z GE Hitachi czyli typu BWRX 300 oraz mniejsze modułowe firmy NuScale i KGHM „Polska Miedź” czyli tzw. „sześciopaki” (462 MW mocy).

Odnosząc się do części raportu dotyczącej „budowania łańcucha dostaw i lokalnej wartości dodanej”, profesor Tchorek wskazał przede wszystkim na potrzebę precyzyjnie określonego harmonogramu inwestycji. Konieczne jest także opracowanie katalogu wymagań technicznych i certyfikacyjnych wobec firm. – A my dopiero zastanawiamy się, co poza wyspą jądrową mogłyby dostarczać polskie firmy – dodał ekspert.

Okazało się, że z grona 17 polskich firm, które wzięły udział w badaniu ankietowym, tylko cztery posiadały certyfikaty i akredytacje, upoważniające do udziału w projektach jądrowych.

W raporcie wskazano również na konieczność „pogłębionych szkoleń merytorycznych dla firm w podziale na poszczególne branże i produkty jak również „stworzenia oficjalnych wskazówek i instrukcji dotyczących aplikowania do dostawców technologii”. Potrzebne jest także jedno „merytoryczne centrum kontaktu dla przedsiębiorstw i instytucji badawczych”.

Raport został przygotowany przez Wydział Zarządzania UW, Instytut Energetyki i Klub Energetyczny, pod kierunkiem doktora Grzegorza Tchorka.

 

ZOBACZ VIDEO – PREZENTACJA RAPORTU

 

 

 

„Łańcuch wartości energetyki jądrowej w Polsce”

Przygotowania do budowy  dużych elektrowni atomowych i małych – modułowych, możliwości zaangażowania polskich przedsiębiorstw oraz sposoby finansowania inwestycji to główne tematy konferencji zatytułowanej „Łańcuch wartości energetyki jądrowej w Polsce”.

Podczas konferencji  zorganizowanej przez Klub Energetyczny oraz Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i Instytut Energetyki, został zaprezentowany raport pt. „Łańcuch wartości energetyki jądrowej w Polsce”. Wnioski z tego opracowania stały się punktem wyjścia do omówienia przez gości konferencji kluczowych szans oraz wyzwań i ryzyk związanych realizacją programu energetyki jądrowej w naszym kraju. Rząd przyjął program zakładający budowę  dużych bloków o łącznej mocy 6 tys. do 9 tys. MW. Jednocześnie kilka firm – i to zarówno z udziałem Skarbu Państwa jak i prywatnych – podjęło decyzje o zaangażowaniu w projekty mniejsze – tzw. SMR-y (small modular reactors). Gdyby udało się zrealizować wszystkie plany, energetyka atomowa mogłaby mieć nawet 38 proc. udziału w krajowym miksie wytwórczym.

Potencjał polskich firm

O tym, jak wesprzeć polski biznes, by miał szansę uzyskać kontrakty przy realizacji projektów atomowych dyskutowali uczestnicy
w pierwszej części konferencji. Ze względu na skalę programu atomowego w Polsce i jego koszty Państwo oczekuje znaczącego udziału rodzimych firm.

Dyrektor  Biura Transformacji Energetycznej w Polskim Funduszu Rozwoju Tomasz Tomasiak zapewnił w czasie konferencji, że PFR jest gotowy wesprzeć finansowo spółki, które mogłyby być zainteresowane udziałem w projektach jądrowych w Polsce. – Zależy nam na tym, by ta energetyka rozwijała się w Polsce, a wykorzystanie potencjału polskiego jest bardzo ważne – dodał.

Jego zdaniem „wspólną koordynacją i wysiłkiem możemy zbudować model wsparcia dla krajowych podmiotów”.  – Mamy większe szanse, gdy chodzi
o liczbę rodzimych podmiotów mogących uczestniczyć w budowie elektrowni atomowych niż w przypadku morskich farm wiatrowych, gdzie sukcesem będzie w ogóle dojście do 50 proc. udziału polskich firm –mówił dyrektor Tomasz Tomasiak.

I dodał, że „wyegzekwowanie odpowiedniego poziomu local content będzie trudne”. Zasugerował, że łatwiej będzie jeśli wobec inwestorów
i dostawców technologii zostanie zastosowany system zachęt niż kar, gdyż działamy na otwartym, wspólnym rynku. A zatem o kontrakty i zlecenia przy polskim programie atomowym mogą starać się firmy również z innych krajów.

Obecni na konferencji przedstawiciele firm – potencjalnych dostawców technologii jądrowych dla Polski zapewniali zgodnie, że chcą wykorzystać potencjał polskich przedsiębiorstw. Prezes Westinghouse Polska Mirosław Kowalik mówił, że już w działającym od sierpnia w naszym kraju centrum serwisowym firmy pracują polscy inżynierowie. Zaś po wyborze technologii,  kluczowa będzie budowa infrastruktury oraz pomoc i wsparcie dla polskich firm, by mogły spełnić odpowiednie wymagania. – Mówimy nie tylko o systemach jakości ale i o normach do spełnienia – mówił prezes Kowalik. – W ciągu kilku tygodni planujemy kolejne spotkania z polskimi firmami na ten temat. Mówimy o zaangażowaniu rodzimego biznesu na poziomie 50 proc. plus. Nie martwię się o przygotowanie i kwalifikacje firm, które można zaangażować do  budowy wyspy konwencjonalnej,  bo wiele ma w tym doświadczenie – dodał.

Przedstawiciele Westinghouse uczestniczyli w spotkaniach z udziałem ponad 500 polskich podmiotów i grupa około 60-70 jest już po wstępnej kwalifikacji. – Zależy nam by istniał w Polsce hub, zarówno inżynieryjny jak i budowlany – przekonywał prezes Kowalik.

Wsparcie oferuje od kilku lat przedsiębiorcom także Izba Gospodarcza Energetyki i Ochrony Środowiska. Jej dyrektor Bogdan Pilch mówił, że przygotowanie przedsiębiorstw do udziału w realizacji programu atomowego to „wieloletni proces, wymagający środków i cierpliwości”. Jednocześnie wskazał, że obecnie szczególnie ważny jest szybki wybór wykonawców elektrowni, bo od nich zależeć będzie, jakie narzucą wymagania podwykonawcom. Zdaniem dyrektora Pilcha udział polskich firm będzie znaczący w pracach związanych z przygotowaniem terenu i budową wyspy turbinowej. – Nie jesteśmy sami w projekcie jądrowym, jest potencjalna konkurencja z państw ościennych. Musimy także być aktywni, patrząc pod kątem możliwości eksportu usług naszych firm tam, gdzie będą realizowane projekty atomowe – dodał dyrektor Izby.

Dyrektor Generalny Przedstawicielstwa w Polsce francuskiego koncernu EDF Thierry Deschaux zapewnił, że oferta budowy reaktorów EPR w Polsce jest nadal wiążąca. – Staramy się współpracować ze spółką  PEJ przy wyborze lokalizacji dla drugiej elektrowni atomowej i liczymy, że nasza oferta będzie najlepsza, gdyż mamy bardzo duże doświadczenie w budowie elektrowni w głębi lądu – dodał szef EDF w Polsce. I zapewnił, że koncern posiada elektrownie o bardzo wysokiej efektywności działające nad brzegami niewielkich rzek, co jest szczególnie ważne z punktu widzenia Polski. – A – co najważniejsze – wiemy, jak budować łańcuch dostaw w Europie – mówił Thierry Deschaux.

Małe reaktory łatwiejsze w realizacji

Francuski koncern EDF nawiązał również współpracę z polskim podmiotem Respect Energy w kwestii budowy małych reaktorów modułowych. – Rozwijamy tę technologię od 3 lat i nie idziemy w kierunku SMR sami, ale z partnerami z dużym doświadczeniem  – mówił Thierry Deschaux. Wymienił firmy Tractebel, Framatome, Technicatome, CEA  i Naval Group.

Tomasz Zadroga z Respect Energy przekonywał, że firma przenosi globalne trendy na polski rynek i wykorzystuje sztuczną inteligencję, która „będzie pomagać w projekcie SMR”.  – Reaktory SMR to łatwiejsze projekty do skomercjalizowania, a EDF jest nie tylko największym operatorem elektrowni atomowych ale gwarantuje także jakość produktów – wskazywał w czasie konferencji Tomasz Zadroga. – Wykorzystujemy sztuczną inteligencję w wyborze i analizach lokalizacji. Inwestujemy w energetykę zeroemisyjną, a skoro trzeba jak najszybciej przeprowadzić transformację – same źródła odnawialne do tego nie wystarczą – to warto wykorzystać SMR-y, które są łatwe w realizacji i można szybko je wdrożyć.

O przewadze, jaką małe reaktory mają nad projektami dużych elektrowni, przekonywał w swojej wypowiedzi wice prezes GE Hitachi Nuclear Energy  Dawid Sledzik  – Budowę SMR podejmujemy w USA i Kanadzie, gdzie do sieci podłączymy pierwszy projekt jeszcze w tej dekadzie,  co pozwoli  wykorzystać  to doświadczenie na w Polsce oraz w regionie europejskim – dodał.  Jego zdaniem „mały modularowy projekt można szybko i sprawnie zrealizować i iść dalej”. Dyrektor David Sledzik zapewnił, że wkrótce po uruchomieniu projektu kanadyjskiego, który powstaje we współpracy z Ontario Power Generation, zostanie oddany także SMR w Polsce. Będzie to nowoczesnej techologii reaktor BWRX 300.

Państwo i banki

Drugą część  konferencji zdominowały kwestie finansowania inwestycji tych zarówno wielkoskalowych jak i małych reaktorów. Z danych Instytutu Energetyki wynika, ze realizacja całego programu atomowego w Polsce, przy uwzględnieniu budowy tylko dużych elektrowni może kosztować nawet ok. 100 mld USD. W Raporcie wskazano kilka możliwych modeli biznesowych, które są stosowane w Europie i na świecie przy budowie dużych elektrowni jądrowych. Autorzy raportu zaproponowali również opcje pośrednią, czyli model uwzględniający doświadczenia brytyjskie i czeskie.

Dyrektor programu Bezpieczeństwo strategiczne w Banku Gospodarstwa Krajowego Joanna Smolik przypomniała, że za modelami biznesowymi  „zawsze stoi pytanie, kto za to wszystko zapłaci”.  – Każdy model wiąże się z koniecznością poniesienia kosztów finansowania. Zarówno inwestorzy, jak i instytucje finansowe muszą wycenić ryzyko takiego projektu oraz koszt pieniądza w długim horyzoncie – mówiła na panelu.
– Potwierdzam, że w projektach o długim okresie finansowania oraz o niskich kosztach operacyjnych, a takie ma elektrownia atomowa, koszt finansowania jest dominujący. Kluczowy jest taki dobór struktury finansowania, który pozwoli na jego ograniczenie, co jest możliwe m.in. dzięki zaangażowaniu w projekt Skarbu Państwa, jednakże niekoniecznie tylko w formie sfinansowania budowy bloku z budżetu.

Zdaniem Joanny Smolik „pieniądz pozyskany z rynku zawsze kosztuje”. – Oczywiście ten pozyskany od Skarbu Państwa kosztuje najmniej, ale warto pamiętać o tym, iż dług publiczny to także koszty, jakie wszyscy ponosimy – dodała.

Dyrektor Joanna Smolik wskazała także na istotną – z punktu widzenia inwestorów i polskich firm – kwestię czyli podejście Komisji Europejskiej do finansowania projektów jądrowych. (Obecnie, po ubiegłorocznej decyzji Parlamentu Europejskiego, który uznał energię jądrową za „zieloną”   i wpisał atom do tzw. taksonomii jako źródło zrównoważone, ale też przejściowe, co oznacza, że unijne instytucje finansowe na ten moment mogą angażować swoje środki w projekty jądrowe.) – Ale czy za kilka lat finansowanie energetyki jądrowej będzie akceptowalne w Unii Europejskiej i czy długoterminowe aktywa związane z finansowaniem tych projektów nie będą stanowiły obciążenia dla inwestorów i instytucji finansowych – pytała dyrektor Joanna Smolik. – W przypadku projektów, których horyzont inwestycyjny sięga kilkudziesięciu lat, wątpliwość jak intepretować przejściowość kwalifikowalności atomu do taksonomii może być poważnym dylematem dla potencjalnych dawców finansowania.

Uczestniczący w dyskusji przedstawiciele KGHM „Polska Miedź” S.A. i grupy energetycznej ENEA S.A. podkreślali znaczenie wyboru
odpowiedniego modelu finansowania projektów jądrowych jako jednego z najważniejszych elementów decydujących o powodzeniu inwestycji, jak również na rolę i zaangażowanie Państwa. Wskazywali także na ich znaczenie dla przyszłości każdej z firm ze względu na polskie plany dekarbonizacji oraz konieczność dostosowania do unijnej polityki ochrony klimatu.

– Inwestorzy oczekują, że będziemy jako firma koncentrować się na podstawowej działalności czyli wydobyciu miedzi, złota i srebra – mówił podczas panelu dyrektor naczelny ds. transformacji Piotr Podgórski KGHM Polska Miedź S.A. – Produkcja miedzi w ramach polityki klimatycznej wymaga dostosowania do zmieniających się uwarunkowań i powinna być powiązana z wykorzystaniem czystych źródeł energii. Dlatego podjęliśmy współpracę z firmą NuScale w zakresie budowy małych reaktorów.

Przedsiębiorstwo NuScale otrzymało na początku stycznia 2023 r. certyfikację dla swojej technologii SMR od Amerykańskiej Komisji
Dozoru Jądrowego. Obecny na konferencji dyrektor ds. Sprzedaży NuScale Power Scott Rasmussen wyjaśnił, że firma pracuje nad
projektem elektrowni jądrowej SMR od 15 lat i dotychczas wydała 1,5 mld dolarów. – Jesteśmy w stanie w 2026 roku uruchomić produkcję pierwszych modułów – mówił. – Mamy trzy konfiguracje 4, 6 lub 12 reaktorów, a jeśli chodzi o koszty, to ten ostatni układ jest najbardziej opłacalny. Z KGHM opracowujemy projekt elektrowni optymalny na ich potrzeby – dodał dyrektor Rasmussen.

Zdaniem dyrektora Podgórskiego dzięki umowie z NuScale, która została zawarta w zeszłym roku, KGHM zyskał wgląd w proces przygotowań projektu SMR-ów i postępu prac. Zaznaczył, iż już teraz KGHM prowadzi w Polsce proces pre-licencjonowania technologii NuScale’a i czeka na Opinię Ogólną Prezesa Państwowej Agencji Atomistyki. Inwestycja w SMR-y to – w opinii dyrektora Podgórskiego – „obietnica niższych kosztów na etapie budowy, gdyż polska spółka nie będzie musiała prowadzić ogromnej inwestycji polegającej na budowie wyspy jądrowej, lecz otrzyma na plac budowy pre-fabrykowane gotowe moduły”. – Musimy zminimalizować ryzyka – mówił w czasie panelu. – Analizując różne modele finansowania widać, że im większy udział Państwa, tym końcowa cena energii jest niższa. I to by oczywiście nas interesowało. Ale obawiam się, że w kontekście regulacji unijnych, udział Państwa w takim projekcie może być wyzwaniem.

Dyrektor Podgórski wskazał na fakt, że sektor bankowy może podchodzić z rezerwą do inwestycji w SMR-y. Technologia SMR postrzegana jest jako nowa i należy spodziewać się dużej ostrożności w udzielaniu finansowania – mówił. – Na dodatek może się także okazać,
iż dojdzie do swoistego konkurowania między projektami atomowymi i morskimi farmami wiatrowymi w zakresie pozyskiwania środków.

Wiceprezes ds. operacyjnych spółki ENEA Innowacje Kamila Koźbiał – Loba uważa, że finansowanie projektów jądrowych w Polsce ze względu na ich skalę będzie „dużym wyzwaniem i wymaga szerokiej debaty”. ENEA w zeszłym roku podpisała list o współpracy w zakresie małych reaktorów.

– Jak każdy podmiot mający plany w zakresie energetyki jądrowej analizujemy możliwości i chcemy wybrać taki model, by w konsekwencji ceny energii dla odbiorców były możliwie najniższe – mówiła wiceprezes ENEA Innowacje. – Ze względu na kapitałochłonność konieczne wydaje się przyjęcie rozwiązania, zakładającego udział i zaangażowanie Skarbu Państwa. Liczymy na optymalne rozwiązania, sprawiedliwe i społecznie akceptowalne – dodała.

Dla Grupy ENEA inwestycje w małe reaktory mają znaczenie szczególne ze względu na planowane ograniczenie działalności elektrowni węglowych
w celu ograniczenia emisji. – Energia jądrowa może odegrać ważna rolę dla poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju, bloków węglowych nie da się całkowicie zastąpić energetyką odnawialną, która jest niestabilna i niesterowalna – mówiła w czasie panelu Kamila Koźbiał – Loba ze spółki ENEA Innowacje. – Z drugiej strony SMR-y to dla nas element planu tworzenia nowych linii biznesowych firmy – dodała.

Jej zdaniem rozwój energetyki atomowej w Polsce korzystnie wpłynie na całą gospodarkę, choćby ze względu na możliwość wykorzystania rodzimego biznesu i  zaangażowanie firm. –  Analizujemy wykorzystanie małych reaktorów w aglomeracjach miejskich, gdyż działając w kogeneracji mogą pomóc w stworzeniu „zeroemisyjnych” osiedli mieszkaniowych  – mówiła wiceprezes ENEA Innowacje.

Paliwo dla elektrowni

Uczestnicy sesji kończącej konferencję omawiali źródła zaopatrzenia w paliwo jądrowe i możliwości pozyskania ich przez Polskę w kontekście zmian na światowym rynku, które wywołała agresja Rosji na Ukrainę. Zmiany w łańcuchu dostaw paliwa jądrowego są szczególnie oczywiste dla Europy, bo przed napaścią na Ukrainę to właśnie Rosja była głównym kontrahentem. Jednocześnie w kolejnych latach – pomimo zapowiedzi władz Niemiec o rezygnacji z wykorzystania energii jądrowej – popyt na uran może wzrosnąć, gdyż oprócz Polski kilka państw europejskich także przygotowuje nowe inwestycje.

Gość specjalny sesji Ostap Semerak, który w latach 2014-18 był Ministrem Środowiska i Zasobów Naturalnych Ukrainy, stwierdził, iż „wojna pokazała, że nie ma już perspektyw współpracy z Rosją i jego kraj musi postawić na zachodnich dostawców paliwa jądrowego. – Część pochodzi od koncernu Westinghouse, ale proces przejścia od paliwa rosyjskiego do amerykańskiego jeszcze się nie skończył- dodał.

Zdaniem Stefano Ciccarello eksperta Euratom „trend na rzecz ograniczenia produkcji uranu odwraca się, bo cele polityki klimatycznej nie mogą być osiągnięte bez energetyki jądrowej”. – Holandia, Szwecja, Francja też zmieniły podejście i to może spowodować istotny wzrost popytu – mówił. – Główny zakład w USA wznowił konwersje uranu, w związku z programem krajowym i osiągnie maksymalny poziom produkcji w latach 2024-25. Podobne plany ma też Wielka Brytania i analizuje możliwości – dodał ekspert Euratom. W jego opinii „wzbogacanie uranu to najbardziej krytyczny etap ze względu na konieczność zastąpienia dostaw z Rosji”, co nie będzie możliwe w krótkim horyzoncie czasowym ale w dłuższej i średniej perspektywie.

Paweł Olko z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN wskazał na inny aspekt związany z zaopatrzeniem w paliwo jądrowe polskich elektrowni – bezpieczeństwo. – Chodzi nie tylko o transport paliwa jądrowego ale i wszystkiego co wiąże się z cyklem jądrowym czyli odpady, wypalone pręty, które muszą być przechowywane przez wiele lat w zakładach przeróbki i też tam muszą zostać przewiezione – mówił.
– Wydaje się, że w Europie  bardzo dobrze funkcjonuje cały ten system. Kilkaset takich przewozów rocznie wykonuje się w Europie i nigdy nie było żadnego wypadku – zapewnił.

Jakub Kupecki, Dyrektor Instytutu Energetyki  przypomniał, że w przypadku paliwa jądrowego łatwo oszacować zapotrzebowanie, ale odpowiedzialność za jego dostawy „powinna być przerzucona na dostawcę technologii”.

 

VIDEO, SESJA 1 – POTENCJAŁ POLSKICH FIRM W REALIZACJI PROGRAMU JĄDROWEGO

VIDEO, SESJA 2 – FINANSOWANIE POLSKIEGO PROGRAMU JĄDROWEGO

 VIDEO, SESJA 3 – POZYSKANIE PALIWA DLA ELEKTROWNI

 

 

Fotorelacja

   Fot. Mariusz Smolewski